Ksiazka

U mnie są wszędzie.Jest ich pełno.Kiedy zaczęła się moja przygoda z nimi?Nie mam pojęcia ale na pewno dawno dawno temu.Zapewne trochę mam z taty bo on je uwielbiał każdą treść pochłaniał w mgnienia oku.Pod powiekami mam tez widok starusieńkiej biblioteczki mojej niani która stała w centralnym miejscu w salonie.A w niej "Rajskie  Jabłko" Poli Gojawiczyńskiej ,"Wspomnienie niebieskiego Mundurka" , " Lato leśnych ludzi " Marii Rodziewiczówny ,"Czarne Stopy " i wiele innych.Pamiętam też swoją pierwszą książkę " Cudowna podróż ".Nie wiem skąd ją miałam ,miała starą drewnianą oprawę, czarno białe rysunki i ..... służyła za blok do pierwszych dziecięcych bazgrołów.Uwielbiam druk,zapach farby,uwielbiam przed snem "połknąć " kilka wersów książki.Nie gardzę niczym.Mam i "Spaloną żywcem" i "Spotkamy się kiedyś w moim Raju " ,są "Kwiatki Jana Pawła II " I "Świadectwo " ,jest Phil Bosmans i opracowania lektur.Właśnie jesteśmy w trakcie montażu specjalnych pólek na książki bo 4 półki w regale to o wiele za mało .Bo na jednej polce książki stały dubeltowo albo i potrójnie przez co regał ma wzmacniane plecy żeby się nie rozjechał.Moje dzieci mają półki pełne książek.Są i te dziecięce ze względu na synka i te już poważniejsze dla córy.Dziś zaopatrzyłam się w nowe tytuły."Noelkę " i "o wróbelku Elemelku ".Mam taki swój zwyczaj ,taki osobisty że do każdego prezentu czy to na urodziny czy na Boże narodzenie dorzucam coś do poczytania.




1 komentarz:

Eurydyka pisze...

I ja mam sporo książek. Nawet dwie po mojej babci, z biblioteki Ossolińskich, starowinki. Mama moja bardzo dużo czytała, tygodniowo 3-4 książki, do śmierci. A ja czytam mniej od paru lat. Nie wiem dlaczego, trudno jest mi się skupić. A moje wnuki nie czytają wogóle, a szkoda...