Msza o uzdrowienie


Pierwszy dzień po mszy...poszłam na nią bez oczekiwań ,bez żądań.Sama od kilku lat chora i walcząca nie liczyłam na nic a na pewno nie w tak ekspresowym tempie.
Już w trakcie modlitwy w której ksiądz przyzywał Ducha Świętego o przybycie i prosił Jezusa o leczenie konkretnych schorzeń i miejsc wymieniając to co mnie dopadło zamknęłam oczy na chwilę odpłynęłam ,poszybowałam nie wiem gdzie .....gdy je po kilku chwilach otworzyłam w kościele nic się nie zmieniło a jednak wszystko się rozjaśniło.I żarówki w ogromnych żyrandolach ,i powietrze .... wszystko pojaśniało.Potem dwukrotnie moje ciało przeszył lodowaty dreszcz....
Po powrocie do domu  poszłam spać.Szybko jakbym miała stracić jakiś balsam który spłynął na mnie w kościele tak chciałam iść szybko spać żeby mógł się wchłonąć....
A rano po przebudzeniu... ten sam pokój,to samo łóżko ,śnieg tak samo biały za oknem... a jednak nie wiem co nie umiem tego określić ale wszystko jest inne nowe,stare ale czyste ,lekkie....Stan którego nie umiem i nie potrafię za nic określić.Przemierzam w związku z pracą 5 km odcinek marszem i nie odczuwam żadnego zmęczenia.W rękach mam długą listę zakupów dla mamy .... bardzo wymagającej i skąpej osoby.Zawsze przed takimi zakupami odczuwam lek ,dyskomfort niechęć a dziś dzień po mszy ..... nie czuję lęku ,nie czuje ciężaru dźwigając kilkukilogramowe torby...Co się stało??Jak to zrozumieć??Przecież do tej pory krótki dystans z domu do szkoły synka powodował że wracałam słysząc szuranie swoich nóg na chodniku!!Bardzo często niosąc tylko bochenek chleba i drożdżówkę ręce mdlały od ogromu ciężaru!!
Po kilku godzinach oswajania się ze sobą mam nieodparte wrażenie że moja choroba mnie szczelnie i boleśnie otynkowała ,od stóp po czubek głowy.I tak trwałam zamurowana przez kilka lat swojego życia.Owszem zdarzały się momenty że tynk gdzieś się ukruszył z ciała odpadł  a  odsłonięty fragment ciała stęskniony powietrza i słońca chłonął te dary szybko zapalczywie bo wiedział że zaraz za chwilę dosłownie za moment  tynk sam się odrodzi i zabierze życiodajne tchnienie.

Dziś przede wszystkim nie mam lęku przed nawrotem ....moje ręce nogi powieki są lekkie jak motyle...Tynk odpadł....czuje to .... ale wciąż ciężko uwierzyć że to ja doświadczyłam mocy uzdrowienia...



2 komentarze:

majacyranek@gmail.com pisze...

Wiesz, nikt z nas nie wie, jak to działa, dlaczego jedni doświadczają łask,a inni nie,ale widać,że Duch Święty dał Ci siłę i wiarę:)
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

a któż jak nie Ty Duszku zasłużył sobie na tak wielką Łaskę???
aga z kacpim