refleksja

w drodze powrotnej ze szkoły miałam natłok myśli,obudziły się drzemiące tęsknoty.wszystko się układało a teraz jak chciałam się oczyścić wszystko pękło jak bańka mydlana.ale spróbuję sie pozbierać.szkoła małego kosmity.3/4 dzieci z jego grupy jest pod "opieką" babć,dziadków.Przyprowadzają,odbierają swoje wnuki często żywo dyskutując o tym co wczoraj piekły ( dla wnuka i jego rodziców) ,co dziś robią na obiad.Idealna pomoc dla rodzica pod warunkiem okazywania babci ,dziadkowi szacunku.I obok babć ja... sama,samotna,opuszczona bez jakiegokolwiek wsparcia.Chciałabym mieć"babcię" taką chociaż raz na tydzień.Która by mi trochę pomogła.Pomogła w takich sytuacjach jak chociażby wczoraj.Kiedy trase z hospicjum do szkoły pokonałam w 11 minut co normalnie zajmuje mi 40 minut!Wczoraj stało się to czego bałam się już od 1 września.Malec przeciążony bodźcami na które ma nadwrażliwość ( zapach,światło,dźwięk) zzieleniał podczas gry na fortepianie i biegiem trzeba go było ewakuować ze szkoły.
Ktoś kiedyś powiedział że w małżeństwie jest się najbardziej samotnym.Święte słowa przynajmniej w moim przypadku tak jest.Mamy w domu remont nad remonty.Wszędzie bajzel spowity kurzem i pyłem (wyburzamy ściany,przesuwamy drzwi) a mój mąż który cały dzień nie miał czasu nawet do mnie zadzwonić natychmiast po powrocie do domu z perlistym uśmiechem pokazuje mi gniazdka,kabelki,zaprawy,cekole.Nie ma przywitania,nie ma buziaka,zero zainteresowania tym jak minął mi dzień jak się czuje czy może mi coś pomóc.Egoizm którego smród czuć jeszcze daleko od domu.A mnie jest zwyczajnie ciężko.Jeden Pan Bóg wie ile muszę włożyć nadprogramowych sił w to żeby wszystko jakoś działało.Co wtorek przemierzam 12 km z córą na korepetycje z matematyki.Całe 12 km na nogach!.Mamy taką przyszywaną babcie kiedyś o niej już pisałam po ciężkim załamaniu nigdy już nie odzyskała w pełni zdrowia.Ale jak mamy korepetycje to właśnie u niej zostawiam synka.Przygotowanie ekwipunku dla synia  na zostanie z "babcią"  wymaga niezłej logistyki.Trzeba na te 3 h naszykować jedzonko czyli obrać pączki,kupić pierogi,serki,soki.Do tego klej nożyczki zeszyty,dodatkowo auta ludki sznurki folia żeby sie malcowi nie nudziło i tęskniło.a po powrocie do domu codzienność ćwiczenia poprzez zabawę dla małego kosmity i ostry nadzór nad kosmitką.Sprawdzanie jej gimnazjalnych zeszytów,pilnowanie regułek,dodatkowe ćwiczenia na utrwalenie tematu.To wszystko jest na mojej głowie łącznie z robieniem herbaty dla malca bo tak jak wczoraj dla tatusia ważniejsze były pustaki niż własne dziecko.W niedziele nie złożył mi nawet życzeń.I tak zero zaangażowania w cokolwiek.....
A od poniedziałku zachetam sie na całego.Zchetam się fizycznie,psychicznie i finansowo.Zapisałam te moje dzieci na  Biofeedback .koszty to :
-diagnoza 120 zł
- trening ( jeden) 70 zł
U mnie trzeba to liczyć x 2 .jeden trening to na dwoje 140 zł a na jedno żeby były efekty potrzeba około 10 (!) treningów.Łatwo przeliczyć koszty.A jeszcze niech mi ktoś powie jak zgrać dojazd z 2 dzieci gdzie 1 trening to 60 minut?!Już raz mąż zostawił mnie samą ze wszystkim.Było to w 2 klasie przed komunią kosmitki.Dodatkowe zajęcia,egzaminy,próby ,na wszystko biegałam sama pchając przed sobą wózek z małym kosmitą .Zakończyło się to dość dramatycznie.Ta teraźniejszość bardzo przypomina mi tamten czas.



3 komentarze:

Promyczek pisze...

Duszku ja własnie złożyłam szacunek u siebie na blogu mamom pracującym, bo dla mnie byłby to kosmos i jeszcze tego sobie nie wyobrażam.
A z mężem ... naucz go rozmowy , weź za rękę i posadź obok siebie i zacznij z nim rozmawiać, może nauczy się rozmowy?

Eurydyka pisze...

Wydaje mi się, że po prostu trzeba określić obowiązki męża, konkretnie. Bo nie licz, że się domyśli :((( Musisz tak zrobić, bo spuchniesz, nie dasz rady. Zastanów się, czy możesz go obdarować i wdrażaj to w życie konsekwentnie.

Anonimowy pisze...

Lui
Muszę Duszku stanąć w obronie Twojego męża:)
Facet tak ma. Ze jak już jest czymś zajęty to nie potrafi myśleć o czymś innym. A Twój mąż zajęty jest budową, zdobywaniem materiałów etc. Faceci nie są tacy podzielni jak my. To my jesteśmy bardziej wylewne. Im się wydaje, że skoro robi i angazuje się w dom to przecież robi to dla nas !
Dzięki za zdjęcia.
Buzka
LUi